Macedonia – Albania 2013

Jesienna wycieczka Radzia, Kondzia i Tintina ;).

     Zacznę od tego, że pierwotnym celem tegorocznego wypadu Dirtyriders miał być przez długi czas Krym. Przygotowane mieliśmy już trasy, przewodniki itp., kiedy nasz planowany sierpniowo-wrześniowy termin zaczął się z różnych względów przesuwać. O gorączkowym oczekiwaniu na paszport Konrada, który dotarł rano w ostatnim możliwym dniu wyjazdu nie chcę już za bardzo pamiętać ;).

     W każdym razie, w pewnym momencie okazało się, że jeśli w ogóle gdzieś pojedziemy to podobnie jak w zeszłym roku, będzie to końcówka września. Śledzenie na bieżąco prognoz pogody na Krymie nie nastrajało optymistycznie, więc głodni zeszłorocznej pogoni za latem i biwakowania pod gwiazdami, w ostatniej chwili postanowiliśmy wyruszyć na niezawodne Bałkany.

      Nieco emocji dostarczała również świadomość, że po raz pierwszy wyruszamy tylko jednym autem, w dodatku moim „nowym”, niesprawdzonym jeszcze Land Cruiserem. Z tego powodu tegoroczna wycieczka miała mieć nieco mniej offroadowy, a bardziej towarzyski charakter. Jak się jednak okazało nie zabrakło nam niczego… :).

________________________________________________________

Dzień 0 i 1. Dojazd do Skopje

     Podobnie jak w zeszłym roku dojazd postanowiliśmy potraktować w stylu „tranzytowym”. Początkowo wszystko szło sprawnie. Wieczorny, piątkowy przejazd przez Warszawę, jazda w ulewie, a nawet pamiętny z wyjazdu do Rumunii, niesławny przejazd przez Radom przeszły gładko. Niestety, po drodze zajechaliśmy do Zbijowa, gdzie na pokład zapakował się trzeci, co jest w tym przypadku istotne, członek wyprawy: Tintin… ;).

    Już w trakcie dojazdu kuszetka przy lodówce cieszyła się dużym powodzeniem.

     Po wyruszeniu w drogę już w pełnym składzie okazało się, że kontrolka zawieszenia pokazuje pozycję Low i wraca w położenie normalne dopiero po częściowym opróżnieniu auta. Na szczęście samochód nie „leżał” na ziemi w najniższej pozycji i wyglądało na to, że wskaźnik pokazuje tylko lekkie przeładowanie, więc nie przyznałem się reszcie załogi min. do schowanych dwóch zgrzewek piwa. Skończyło się tylko na pozbyciu większej ilości wody i postanowieniu szybkiego opróżnienia reszty zapasów. Do końca wyjazdu tankowaliśmy też najwyżej pół baku, co zresztą stało się przyczyną kilku późniejszych „przygód”.

Zamek w Skopje. Polecamy dzielnicę knajpek obok :).

    Pomimo tych niewielkich przeszkód, po 24 godzinach ciągłej jazdy dotarliśmy do Skopje. Ponieważ był to piękny, ciepły sobotni wieczór, trudy podróży nie zmogły członków ekipy, która po krótkiej regeneracji pod prysznicem wyruszyła na zwiedzanie miasta, co po wielu przygodach zakończyło się już nad ranem…

Stolicę remontują i rozbudowują z rozmachem Aleksandra W.

Trochę faktów:

Trasa – 1550km (Warszawa, Kraków, Chyżne, Banska Bystrzyca, Budapeszt, Segedyn, Novi Sad, Belgrad, Nisz, Skopje)

Wyjazd z Chotomowa 27.09 (piątek) o 18.30. Dojazd do Skopje 28.09 (sobota) o 18.30

Nocleg 1: Skopje – Hotel Super 8 , 41°59’57” N, 21°26’17” E, wys. 258 m n.p.m

__________________________________________________

Dzień 2. Skopje – Ochryd

     Planowana poprzedniego wieczoru poranna sesja zdjęciowa z przyczyn obiektywnych (późna pora) ograniczyła się jedynie do kilku zdjęć wykonanych w trakcie przejazdu po mieście, dlatego nie oddają one do końca klimatu stolicy. Trzeba jednak przyznać, że rozmach i skala budowli oraz starych i nowych „zabytków” są imponujące. Sprawia to wrażenie jakby Macedończycy starali się nawiązać do dawnej historii i przekonać innych, że to właśnie oni są jedynymi słusznymi spadkobiercami dawnego imperium Aleksandra.

cdn….

    Skopje i jego „zabytki w budowie”.

Wreszcie dojechaliśmy. Okolica górnej stacji wyciągów Bistra (Mavrovo).

Góry Bistra – pierwszy „teren”.

Testy budżetowego mocowania kamerki.

Kierunek Drugovo. Światła niezbędne ;).

Ciekawe co jest za górką?

Przestrzeń…

Trochę faktów:

Trasa – 220km (Skopje, Mavrovo, Drugovo, Ochryd).

Nocleg 2: Ochryd Villa Centar, 41°07’10” N, 20°48’05” E, wys. 705 m n.p.m

__________________________________________________

Dzień 3.

W tle Pogradec nad Jeziorem Ochrydzkim.

Trpejca z góry.

Kapliczka na przełęczy – Góry Galicica.

Spoko, nawigacja działa. Jesteśmy tu ;).

Skrótem przez góry….

Pierwsze transporty drewna.

Nocna mijanka.

Tirana by night …

 Trochę faktów:

Trasa – 270km (Ochryd, Pogradec, Qukes, Tirana)

Dojazd do Tirany 2.00 w nocy :)).

Nocleg 3: Tirana – Orest rooms , 41°19’27” N, 19°49’14” E, wys. 115 m n.p.m

__________________________________________________

Dzień 4.

Góry Shpatit, może w końcu rozwieje chmury?

Z tej strony chyba już nie pada.

Okolice Porocan.

Gjergjovine – Stonehenge?

Tę miejscówkę na górce trzeba będzie odpuścić.

Nocleg na ruinach.

Panorama z naszego obozowiska – widok w stronę Elbasan.

 Trochę faktów:

Trasa – 117km (Tirana, Elbasan, Gjergjovine)

Nocleg 4: Biwak z kotkiem , 40°55’38” N, 20°08’15” E, wys. 335 m n.p.m

__________________________________________________

Dzień 5.

Nocny gość. Zaskoczony jeszcze na wierzchu.

Mleko itp. nie działa. Trzeba sięgnąć po inne środki perswazji…

Widok na dolinę w stronę Kodovjat.

Niedługo chyba wszystko wyasfaltują?

W stronę Korczy – okolice Bratile. Znajdź Toykę.

Kanion coraz węższy.

Moglice i okolice.

Przed „wspinaczką” na Przełęcz trzeba się wzmocnić.

Droga „rzadko uczęszczana”.

 Trochę faktów:

Trasa – 65km (Gjergjovine, Gramsh, Kodovjat, Moglice, Przełęcz Partyzantów)

Nocleg 5: Przełęcz Partyzantów , 40°39’47” N, 20°20’21” E, wys. 1545 m n.p.m

__________________________________________________

Dzień 6.

Biwak na Przełęczy Partyzantów.

Widok z Przełęczy na Tomorri (po prawej).

Jak to w górach – w nocy trochę przymroziło :).

Droga w dół czasem prowadzi pod górę…

Najważniejsze są jednak widoki…

Koryto Rzeczki Tomorrices.

Dobrze, że nie padało. Do mostu jeszcze kawałek…

W centrum Gjerbes dominują Suv-y.

Droga na szczyt Tomorri.

Tatrzańskie klimaty.

Bramy niebios.

Tomorri – mauzoleum Ali Abbaz.

I znowu poniżej chmur…

 Trochę faktów:

Trasa – 85km (Przełęcz Partyzantów, Gjerbes, Tomorri, Polican, Berat)

Nocleg 6: Berat – pokoje u „Elaidy” , 40°42’23” N, 19°57’03” E, wys. 80 m n.p.m

__________________________________________________

Dzień 7.

Śniadanie na tarasie, a w domu … październik.

Berat z drogi na Sinje.

Panorama Beratu (po środku widać masyw Tomorri).

Spotkanie z Jackiem w Durres.

W drodze na Rodonit.

Po deszczu mogłyby tu być „atrakcje”.

Widok na nizinę w stronę Durres.

25 stopni, słońce, ciepła woda, ale… po sezonie.

Beach Bar do własnej dyspozycji.

 Trochę faktów:

Trasa – 195km (Berat, Durres, Rodonit – Plaża San Pietro)

Nocleg 7: Rodonit – Plaża San Pietro , 41°30’33” N, 19°30’51” E, wys. 0,5 m n.p.m

__________________________________________________

Dzień 8.

Cudowny poranek…

Na Helu by to nie przeszło :).

Woda?

Opróżnianie resztek zapasów nad Jeziorem Pivsko.

Trochę faktów:

Trasa – 398km (Półwysep Rodonit, Szkodra, Podgorica, Foca, Sarajewo)

Nocleg 8: Sarajewo , 43°51’21” N, 18°25’50” E, wys. 531 m n.p.m

__________________________________________________

Dzień 9.

Sarajewo.

Sunday morning…

Tego dnia nie chciało nam się już robić zdjęć….

 Trochę faktów:

Trasa – 1293km (Sarajewo, Budapeszt, Banska Bystrzyca, Kraków, Warszawa, Chotomów)

Wyjazd z Sarajewa 06.10 (niedziela) o 11.30. Dojazd do Chotomowa 07.10 (poniedziałek) o 8.00.

Nocleg 9: Dom :).

__________________________________________________

Podsumowanie:

Przejechaliśmy prawie 4200km.

Spaliliśmy około 600 litrów ropy.

Średnie spalanie lekko ponad 14l.

Usterki: wywalona guma łącznika stabilizatora (wymieniony po powrocie do Polski).

Wnioski na przyszłość:

– bardzo uważać na wagę z hydro-zawieszeniem (mniej zapasów piwa i wody, odchudzić zabudowę i członków ekipy),

– noktowizor (weryfikacja nocnych hałasów itp. :),

– zwiększyć możliwość ładowania różnych sprzętów przez 230V (lepsza przetwornica, 2 szt?),

– obowiązkowa czapka i rękawiczki!,

– łoki-toki dla pilota przedzierającego się przez chaszcze w poszukiwaniu drogi :),

– ……

Ostatnie wpisy

Skarb w Parku Hotova odnaleziony

Wygląda na to, że „Skarb” pozostawiony przez nas w 2014 roku w Parku Hotova (Albania) ma się dobrze i był odnaleziony co najmniej dwa razy :). Najnowsze info otrzymaliśmy właśnie od ekipy enduro, która eksplorowała te rejony na przełomie maja i czerwca.

Foto z miejsca ukrycia „skarbu”:

H3ip9BRh

  1. Bałkany 2015 Dodaj komentarz
  2. Film z wyjazdu 2014. 2 komentarze
  3. Fotorelacja z tegorocznej wycieczki na południe Albanii już gotowa… 2 komentarze
  4. Wracamy 2 komentarze
  5. Dzika plaza i na krawedzi 7 komentarzy
  6. Co sie wydarzylo do tej pory 1 odpowiedź
  7. Jedziemy nad morze Dodaj komentarz
  8. Na południe 1 odpowiedź
  9. Planowanie… Dodaj komentarz